Przemysław Szymański: Liczę, że w końcu uda się osiągnąć upragniony awans
Przemysław Szymański jest jedynym zawodnikiem w historii naszego zespołu, który po grze w naszej ekipie zadomowił się na stałe w ekstraklasie. Skrzydłowy Polpharmy Starogard Gdański jak sam przyznaje, będzie wspierał misję #RazemPoAwans!
Piotr Jankowski: W barwach Weegree AZS Politechniki Opolskiej rozegrałeś dwa sezony – 2008/2009 i 2009/10. Jak wspominasz ten okres swojej kariery?
Przemysław Szymański: Czas spędzony w Opolu wspominam naprawdę bardzo dobrze. Mieliśmy dobrą ekipę, z którą zarówno na boisku, jak i poza nim się świetnie dogadywaliśmy. Bardzo często i chętnie wracam wspomnieniami do tamtego okresu. Wiele wspaniałych chwil łączy mnie właśnie z Opolem.
Jak to się w ogóle stało, że trafiłeś do Opola? Wcześniej reprezentowałeś barwy pierwszoligowego GKS-u Tychy, zszedłeś poziom niżej.
Miałem za sobą słabszy sezon w pierwszej lidze, dlatego zdecydowałem się zejść poziom niżej. Padło akurat na Opole, bowiem zależało mi nie tylko na rozwoju koszykarskim, ale chciałem także ukończyć studia. Takie możliwości miałem właśnie w Opolu. Poza tym mieliśmy grać o awans do I ligi. Nie udało się, ale nie żałuję tego kroku.
W Opolu starsi fani koszykówki kojarzą Cię z roli lidera i białej opaski na głowie. Do dziś z nią grasz – oczywiście nie z tą samą (śmiech). Skąd tak naprawdę się wzięła?
(śmiech) Opaska to wynik fascynacji na punkcie NBA za dzieciaka. Kiedyś była taka moda, no to i ja chciałem nosić taką opaskę. Najśmieszniejsze jest to, że tak się do niej przyzwyczaiłem, że nie potrafię już bez niej grać. Gdy ją ściągam, to pot zalewa mi oczy i nic nie widzę (śmiech).
Jak zapisały Ci się w pamięci derby Opolszczyzny, starcia pomiędzy Opolem, a Prudnikiem? To była chyba najlepsza reklama dla koszykówki w województwie.
Derby Opolszczyzny zawsze elektryzowały. I to nie tylko kibiców, ale także i nas – zawodników. Gra w takich spotkaniach to sama przyjemność. I w 100% się z Tobą zgadzam, że to najlepszy sposób na promocję koszykówki w regionie.
Pamiętasz jak w 2010 roku zostałeś wybrany najpopularniejszym sportowcem Politechniki? Warto podkreślić, że innym nominowanym był mistrz olimpijski z Soczi – Zbigniew Bródka (łyżwiarstwo szybkie). Po latach to chyba nadal spore wyróżnienie.
Ciężko byłoby zapomnieć takie wyróżnienie. Dziś z perspektywy czasu muszę powiedzieć, że strasznie cieszy mnie to, że to co robiłem na boisku było tak pozytywnie odbierane. Statuetka stoi u mnie w domu i przypomina mi te piękne chwile.
Pół żartem, pół serio, „Przemysław Szymański znów zagra w Opolu!” – czy taki scenariusz jest jeszcze możliwy? (śmiech)
Nigdy nie mów nigdy. Wszystko jest możliwe, jeśli tylko jeszcze kiedyś Opole będzie mnie widziało w swoim składzie.
Jak pewnie już słyszałeś, w nadchodzącym sezonie stawiamy sobie wysokie cele – walkę o awans? Czy możemy liczyć na wsparcie z Pomorza? Idziesz z nami #RazemPoAwans?
Zawsze kibicuję ekipom, w których w przeszłości grałem. Staram się na bieżąco sprawdzać, jak im idzie. W tym sezonie oczywiście, że będę trzymał kciuki za chłopaków z Opola. Liczę, że w końcu uda się osiągnąć upragniony awans.