Adam Cichoń: Kolejna runda jest w naszym zasięgu
O ile luty nie był udany dla Adama Cichonia, to ostatnie cztery spotkania naszego podkoszowego są wręcz świetne. Opolski „rim protector” zanotował znaczny wzrost formy i jest jednym z najważniejszych ogniw w walce o awans do II rundy fazy Play-Off.
Piotr Jankowski: W Jaworznie byliśmy bardzo blisko zwycięstwa, jednak w ostatnich minutach czegoś nam zabrakło.
- Adam Cichoń: Zgadza się, w Jaworznie byliśmy bardzo blisko zwycięstwa, lecz w samej końcówce popełniliśmy parę błędów w obronie, co doskonale wykorzystali nasi przeciwnicy. Zespół MCKiS-u odskoczył nam w ostatnich minutach, dzięki kilku celnym rzutom za trzy. To przesądziło o wyniku, bo nie byliśmy już w stanie odrobić tej straty.
Drugie spotkanie miało zupełnie inny scenariusz, aniżeli pierwszy. To był chyba nasz najlepszy mecz w sezonie, nawet na chwilę nie straciliśmy nad nim kontroli.
- Szczerze? Ciężko mi powiedzieć, czy to był nasz najlepszy mecz w sezonie. Rozpoczęliśmy spotkanie bardzo skoncentrowani, zagraliśmy twardo w obronie i konsekwentnie powiększaliśmy przewagę, grając spokojnie i mądrze w ataku. Nie spieszyliśmy się z niczym. Duży wpływ na zwycięstwo miało przygotowanie taktyczne, bo znaliśmy każdy ruch przeciwników, co bardzo ułatwiło nam grę. Najważniejsze, że udało nam się wyrównać stan rywalizacji i przedłużyliśmy szansę na awans do kolejnej rundy.
Dla Ciebie ostatnie tygodnie są bardzo udane. Po słabszych meczach w lutym, w ostatnich czterech spotkaniach zapisujesz na swoim koncie średnio double-double. Skąd ten nagły wzrost formy?
- Moim największym zmartwieniem w tym sezonie było ustabilizowanie swojej gry na dobrym poziomie. Dobre występy przeplatałem bardzo słabymi meczami. Potrzebowałem trochę czasu po kontuzji, by nabrać pewności siebie. Na szczęście już prawie nie pamiętam o wypadku, ból w ręce jest coraz mniejszy i od nowego roku mogłem wrócić do treningu siłowego. Cieszę się, że ciężka praca na treningu znalazła odzwierciedlenie na boisku.
Środowe spotkanie zadecyduje o tym, kto w II rundzie Play-Off zagra ze Śląskiem Wrocław. Przed Play-Offami powiedziałeś mi, że spokojnie wygramy tę rywalizację. Podtrzymujesz swoje zdanie?
- Myślę, że awans do kolejnej rundy jest w naszym zasięgu. Trudno nie być optymistycznie nastawionym po ostatnim efektownym zwycięstwie. Musimy jednak pamiętać, że do tej pory nie udało nam się pokonać drużyny z Jaworzna na ich parkiecie i w bezpośrednich starciach z tego sezonu prowadzą 3-1. Będzie to trudny i zacięty pojedynek. Mecz u nas pokazał, że Play-Offy rządzą się swoimi prawami i naprawdę ciężko wytypować faworyta.
W poprzednich rozgrywkach nabawiłeś się poważnej kontuzji łokcia, po której wróżono Ci nawet koniec sportowej przygody. Tymczasem rozgrywasz naprawdę dobry sezon w drugiej lidze. Czujesz, że coś im udowodniłeś?
- Nie ukrywam, że był to dla mnie bardzo trudny okres. Lekarze ostrzegali mnie, że jest to bardzo poważny uraz i niewiele osób wraca do pełnej sprawności. Najtrudniejsza była dla mnie rehabilitacja, wykonywanie prostych ćwiczeń sprawiało mi trudność, co było bardzo frustrujące. Dodatkową motywacją był fakt, iż zbliżał się termin mojego ślubu, a nie wyobrażałem sobie ceremonii z ręką w gipsie (śmiech). Codziennie pracowałem z moim rehabilitantem Michałem, a w każdej wolnej chwili ćwiczyłem w domu. Do tej pory nie miałem kontuzji i nie wiedziałem, ile pracy trzeba włożyć, żeby wrócić do pełni zdrowia. Nikomu nie życzę takiego doświadczenia. Nie robiłem tego, żeby komuś coś udowodnić. Robiłem to dla siebie. Najbardziej zależało mi na jak najszybszym powrocie do zdrowia i biegania za piłką.
W sezonie zasadniczym Cichoń notował średnio 10,7 punktu oraz 7,7 zbiórki. W ostatnich czterech meczach mierzący 203 centymetry podkoszowy zapisuje na swoim koncie średnio 13 punktów, 10,3 zbiórki, 2 asysty oraz 1,3 przechwytu.