Krzysztof Chmielarz: Wierzę w awans
Po krótkiej przerwie powracamy do cyklu „Pięć pytań do”. Na nasze pytania odpowiedział jeden z bohaterów sobotniego meczu z Zagłębiem Sosnowiec – rozgrywający Krzysztof Chmielarz.
Piotr Jankowski: Wygraliśmy bardzo trudny mecz, choć mogłoby się wydawać, że będzie to jeden z łatwiejszych meczów w sezonie. Myślisz, że trochę zlekceważyliście rywali? W końcu swoją wyższość pokazaliśmy dopiero w ostatnich minutach…
Krzysztof Chmielarz: Nie mogę powiedzieć, że ich zlekceważyliśmy. Po prostu mecz nie ułożył się po naszej myśli. Pozwoliliśmy zespołowi z Sosnowca na zbyt wiele. Od początku meczu w Zagłębiu rozrzucał się Wójciak, a w dalszej części meczu Czyż i Jurczyński. Ciężko jest w trakcie meczu, ustawić rywali pod swoje dyktando, kiedy zespół teoretycznie słabszy, nie mający nic do stracenia łapie wiatr w żagle i zaczyna wierzyć, że może coś ugrać. Na szczęście w czwartej kwarcie przechwyciliśmy kilka piłek, trafiliśmy parę rzutów i mogliśmy cieszyć się ze zwycięstwa.
To twoja gra w czwartej kwarcie zapewniła nam zwycięstwo. Jesteś zadowolony ze swojej gry w 100%, czy widziałeś jednak sporo niedociągnięć?
Jestem zadowolony, że wygraliśmy mecz. Za dwa tygodnie nikt nie będzie pamiętał, że ten mecz kosztował nas sporo sił i nerwów. To jest liga i tu liczą się duże 2 punkty za zwycięstwo w meczu. Co do swojej postawy zawsze mam zastrzeżenia, że mogłem coś zrobić lepiej lub trochę inaczej, ale uważam, że podstawowy cel, czyli zwycięstwo, został osiągnięty. Uważam też, że jestem odpowiedzialny za wyniki zespołu, dlatego w sytuacjach gdy ważą się losy meczu chcę decydować jak zostaną rozegrane decydujące akcje.
Prywatnie jesteś fanem Boston Celtics, ale swoimi występami z dnia na dzień coraz bardziej przypominasz Stephena Curry’ego. Jesteś jednym z najlepiej rzucających graczy z obwodu w lidze, to robi wrażenie.
Miło jest, gdy ktoś porównuje Cię do tak wybitnego gracza, jakim jest Curry. Oczywiście porównanie nad wyrost, niestety nie ta półka, ale życzę sobie by było tak, że Krzysztof Chmielarz będzie Stephanem Currym drugoligowych parkietów, a Weegree AZS Politechnika Opolska drużyną Golden State Warriors i zawędrujemy pod koniec sezonu do finału ligi!
Zdecydowałeś się podpisać kontrakt z naszym zespołem mimo, że zainteresowanie twoją osobą wyrażały kluby z I ligi. Co skłoniło Cię do powrotu do Opola?
Mój powrót do Opola to dość skomplikowana historia, którą nie chciałbym jednak zanudzać. Do gry w Opolu skłoniło mnie kilka rzeczy. Po pierwsze: nie musiałem zrezygnować z pracy zawodowej, a po drugie: mogę kontynuować studia, a po trzecie i chyba najważniejsze: możliwość gry w ciekawym zespole z dużymi możliwościami i fajną atmosferą w szatni.
Klub nie ma wielkiego ciśnienia wobec tego sezonu, jednak wiadomo – każdy chce ugrać jak najwięcej. Jaki jest twój indywidualny cel na nadchodzący rok?
Mój cel na nadchodzący rok? Finał rozgrywek drugiej ligi i awans do pierwszej ligi. Łatwo nie będzie, ale wierzę, że ten zespół nawet na to stać. Trzeba mierzyć wysoko.